Mój pierwszy raz

Mój pierwszy raz

Big481

Jeśli otworzyliście ten artykuł w nadziei na opis innego pierwszego doświadczenia życiowego, cóż…też będzie szczerze, bez ogródek, dogłębnie i do celu. Mowa o małym zestawie domowego monitoringu, który wraz z przyjacielem założyliśmy na posesji znajomej. Dlaczego o tym mowa? Otóż jak wiecie, zajmuję się w życiu czymś zupełnie innym i chociaż sceptycyzm podpowiadał wycofanie się z tego zadania, to w praktyce okazało się ono banalne. Serio, jak spacer w parku przy użyciu dwóch nóg.

Zaczęliśmy od wybrania i zamówienia małego zestawu 3 kamer wraz z rejestratorem, dyskiem i całą resztą niezbędnych i lubiących gubić się w trawie akcesoriów. Jak doradzali znajomi, 3 kamery na duży dom to zdecydowanie za mało. Zgoda, ale budżet na prezent też nie był z gumy 🙂 Z tego miejsca bardzo dziękuję doskonałej, pomorskiej ekipie z Alarmowy.pl. Za wsparcie, solidne rady i dobry rabat. Bez solidnego dostawcy nawet bym się za to nie brał.
Zdecydowaliśmy się na łatwy w obsłudze i montażu zestaw dahua. Wiertła, kołki, 70m rjtki, zaciskarka, wkręty, kilka godzin roboty i po krzyku. Biorąc pod uwagę to, że chata była wiekowa i „wielowarstwowa” oraz to, że ostatni raz zaciskałem kabel w 2000, gdy z kumplem podczas sylwestra grałem po LANie w QUAKEa, wyszło całkiem sprawnie. Przeciąganie kabla przez piętra i sufity, beton, wełnę, drewno, szkielety dinozaurów oraz zerowa wiedza na temat monitoringu, mogły wpłynąć na niepowodzenie całej akcji. Nic z tych rzeczy. Podpięty sprzęt odpalił na dotyk. W moim odczuciu jedyne co tak naprawdę wymaga pewnej praktyki przy tego typu sprzęcie to konfiguracja. Tym razem skorzystałem ze zdalnej pomocy Radka z Alarmowy.pl. Jednocześnie nawet on zapewniał mnie, że „wystarczy jak wejdziesz w konfigurator i klikniesz 10 razy. I po krzyku”.

alarmowy-logo_kolorowanka.png

Wracając do domu przeliczyłem na szybko koszt i amortyzację sprzętu (tak niski, że nawet nie warto o nim wspominać), koszt zakupu całego systemu (dziękujemy Panom z Tczewa!), czas pracy, „prowiant” i paliwo. Zestawiłem go z potencjalnym zyskiem z podobnego, hipotetycznego zlecenia i spytałem przyjaciela, z którym zakładaliśmy monitoring „ile chciałbyś zarabiać na takiej usłudze?”. Tomek ma firmę budowlaną, zatem pewnie od nowego roku dorzuci monitoring do wachlarza swoich usług. Pytanie jednak pozostanie i nie zamiast pytać siebie, skieruję je w Waszą stronę:

Ile chcecie zarabiać na monitoringu?

Pytam, ponieważ mój „pierwszy raz” poszedł jak po maśle i gdybym miał biznes Operatorski to nie zastanawiałbym się zbyt długo. To jest proste, łatwe, nowoczesne i od razu daje efekt. Dorzucenie monitoringu do oferty na stronie iNEWS zajęłoby mi . . . około 20 minut, włącznie z formularzem dla Klienta. Dlatego mocno zachęcam, nie tylko tych działających w zabudowie rozproszonej, do nawiązania relacji z dobrym dostawcą, któremu możecie zaufać i zmierzenia się z nowym wyzwaniem biznesowym. Tych, którzy już prowadzą tego typu usługi, z pewnością nie muszę dzisiaj do niczego przekonywać. A sam? Cóż, od dłuższego czasu poluję na pewnego gnojka (lub grupę), który sika pod moją klatką. Myślę, że znowu wykonam telefon do Alarmowy.pl.

 


 

Czytaj także:
BEZ KOMÓRKI JAK BEZ RĘKI
TELEKOMUNIKACYJNE POŁĄCZENIE

%d bloggers like this: